Zapraszamy na nasz profil!

Archiwa

Archiwum wpisów

admin

Zdrowy sen przedszkolaka

Przedszkolaki potrzebują od 10 do 12 godzin snu na dobę. Problem polega na tym, aby ustalić standardowe godziny udawania się na spoczynek. Nie może się np. dziać w ten sposób, że dziecko śpi od 13 do 23, a potem zaczyna rozrabiać. Jednym z zadań rodzica brzdąca w tym wieku jest więc pomoc w wykształceniu prawidłowych nawyków dotyczących spania.

Jak to zrobić?

Gdy zbliża się pora snu, uspokój zabawy dziecka. Jeśli będzie podekscytowane, pojawią się problemy z zaśnięciem. Chcesz mu dać prezent? Nie rób tego wieczorem. Zadbaj o to, by obejrzało niezbyt emocjonującą bajkę. Nie strasz opowieściami o duchach i potworach czających się w szafie.

 

Przyzwyczaj malucha do określonej godziny zasypiania. Ustal czas, np. 20 minut przed „godziną zero”, kiedy będziesz mu przypominać, że to już niedługo.

 

Ustal niezmienne pory snu, porannego wstawania i drzemek w ciągu dnia. Niezwykle ważne są też posiłki podawane o stałych porach. Regularność pozwala uporządkować dzień. Dziecko wie, kiedy przychodzi czas na daną czynność, w związku z tym czuje się po prostu bezpieczniej.

 

Późnym popołudniem i wieczorem należy ograniczyć ilość podawanych płynów i pokarmów. Nie proponujemy dziecku niczego o działaniu pobudzającym, np. mocnej herbaty czy coca-coli.

 

Łóżko ma być kojarzone ze snem, a nie z oglądaniem telewizji lub zabawami. Sama sypialnia powinna być spokojna, przytulna i skłaniająca do odpoczynku. Można włączyć kojącą, cichą muzykę.

 

Pozwól dziecku wybrać piżamkę/koszulę nocną oraz maskotki, z którymi chce spać.

 

Jeśli dziecko to lubi, można je dość szczelnie opatulać kołdrą. Daje mu to poczucie bezpieczeństwa.

 

Spróbuj przewidzieć i uwzględnić w rytuale łóżeczkowym wszystkie potencjalne „zachcianki” malucha. Nie chcąc iść spać, będzie cię prosić o jeszcze jedną bajkę, ostatnią kołysankę albo absolutnie niezbędny łyk soku na dobranoc. Dzięki temu ty nie wpadniesz w czarną rozpacz, a wilk, czyli dziecko, też będzie syty. Pozwól pociesze na jedną ekstraprośbę (podkreślaj jednak, że nie może mieć ich więcej).

 

Przedszkolakowi, który nie przyzwyczaił się jeszcze w pełni do samotnego spania w dorosłym łóżku, można obiecać dodatkowego całusa. Kiedy rodzice przychodzą za jakiś czas, dziecko już zazwyczaj smacznie śpi. Uspokoiło się samym zapewnieniem mamy albo taty. Lęk separacyjny dotyczący przemieszczania się ze świata dorosłych do nieznanego świata snu złagodzi zachęcanie do myślenia o przyjemnych rzeczach: słonecznej plaży, wycieczce do zoo itp.

 

Przedszkolaki bywają bardzo aktywne. Wszędzie ich pełno, są wszystkiego ciekawe. Prawdziwe żywe srebro… Zazwyczaj jednak potrzebują jeszcze drzemki w ciągu dnia. Nawet jeśli nie zasną, mogą się wyciszyć i doładować akumulatory. Jest im to niezbędne do dalszej zabawy i poznawania świata.

 

Mamy dobrze wiedzą, iż dziecko boi się, że straci coś ważnego, kiedy zamknie oczy, dlatego nie zawsze łatwo je przekonać, by chwilę poleżało. Jeśli jest przyzwyczajone, że w planie dnia znajduje się taki punkt, zadanie staje się nieco łatwiejsze. Maluch powinien wiedzieć, iż nie musi tkwić bez ruchu w łóżku, gdy nie może usnąć. Wolno mu wstać i cicho się pobawić.

 

Ile czasu powinna trwać drzemka? Mniej więcej godzinę, ale można i powinno się ją elastycznie skracać lub wydłużać, w zależności od kondycji i potrzeb dziecka.

 

Maluchy miewają niekiedy koszmary nocne. Dobrym sposobem jest przygotowanie zestawu antystrachowego. Może to być ulubiona zabawka, odtwarzacz płyt CD, radio, latarka i co tylko przyjdzie wam jeszcze do głowy. Warunek: przedmiot pozytywnie wpływa na dziecko, uspokaja je. Na początku warto skorzystać z niego wspólnie, potem brzdąc powinien go mieć w zasięgu ręki: na szafce nocnej, pod poduszką, na podłodze koło łóżka. Dziecko, któremu przyśniło się coś strasznego, trzeba przytulić i mówić do niego uspokajającym głosem.

 

Gdy pociecha budzi się i zaczyna płakać czy wołać, warto dać jej chwilę na samodzielne zaśnięcie. Jeśli jednak nic z tego nie wychodzi, pomóc może tylko obecność rodzica i jego zapewnienia, że wszystko jest w porządku.

 

Starając się pomóc, rodzice siedzą na czy obok łóżka, zanim milusiński nie zaśnie. Chwilowo to działa, ale potem mogą pojawić się kłopoty. Pociecha powinna zapadać w sen niezależnie od obecności/nieobecności rodziców.

 

Przedszkolak budzi się w nocy częściej niż dorosły, ponieważ mniej więcej do wieku 4 lat dłużej trwa u niego faza snu REM. Widać wtedy szybkie ruchy gałek ocznych, a maluchowi śnią się, miejmy nadzieję, głównie przyjemne rzeczy. Częstsze przejścia do fazy NRM to częstsze wybudzanie, dlatego dziecko powinno wiedzieć, co zrobić, by jak najszybciej znowu zapaść w spokojny sen.

 

Jak się upewnić, że dziecko śpi tyle, ile powinno?

Jeśli: 1) nie można go rano dobudzić, 2) nie jest rannym ptaszkiem i śpi długo, gdy mu się na to pozwoli, 3) zasypia w ciągu dnia i wczesnym wieczorem, 4) jego wzorce snu kolidują z planem dnia rodziny, 5) przed udaniem się wieczorem na spoczynek jest nadmiernie zmęczone czy nerwowe… sypia za mało.

 

Badania wykazały, że dzieci w wieku 3-5 lat, które śpią mniej niż dziesięć godzin na dobę, częściej ulegają wypadkom, ranią się. Dotyczy to zwłaszcza chłopców. Chrapanie jest jednym z najpowszechniejszych objawów obturacyjnego bezdechu podczas snu (OBPS). Opisywane zaburzenie wiąże się z problemami w nauce, opóźnionym wzrostem, moczeniem i podwyższonym ciśnieniem krwi.

 

Wszelkie zmiany mogą wpłynąć na sen małego człowieka. Problemy z zaśnięciem czy częstsze wybudzanie pojawią się np. po przeprowadzce, zmianie łóżka, narodzinach rodzeństwa, śmierci bliskiej osoby, rozwodzie, pod nieobecność kogoś ważnego (nie tylko członka rodziny, ale też zwierzęcia). Rada? Przeczekać i dać czas na zaadaptowanie się do nowej sytuacji.

 

Istnieją trzy typy rodziców, którzy nie umieją właściwie zadbać o regularny sen swojego dziecka: 1) rodzice przemęczeni, 2) nadopiekuńczy i 3) z poczuciem winy.

 

Pierwsi nie mają dość sił, by walczyć z maluchem, kiedy powinien się położyć do łóżka. Można ich skłonić do takiego wysiłku, wskazując na niewątpliwy zysk: gdy brzdąc prędko zaśnie, będą mogli w spokoju się zrelaksować.

 

Rodzic nadopiekuńczy pozwoli uskarżającemu się na coś dziecku spać na kanapie i/lub ze sobą. Z czasem maluchy zaczynają wierzyć w podawane wymówki i strachy. Tutaj ratunkiem dla obu stron jest rutyna: zachęcanie do kładzenia się spać o stałej porze i w miarę niezmiennych okolicznościach.

 

Mama czy tata z ostatniej wymienionej grupy czują się winni, ponieważ sądzą, że dziecko czuje się niekochane, gdy zostawia się je samo w łóżeczku. Temu również da się łatwo zaradzić. Wystarczy wieczorem (przed porą snu) zarezerwować sobie czas tylko dla malucha.

© Urwis.pl

 

Bibliografia:

1) Joan E. LeFebvre, Sleep and Your Preschooler (2002);

2) Parentcenter, How to help your preschooler establish healthy sleep habits;

3) Kidsgealth.org, How much sleep does your preschooler need?

Czy jestem nadopiekuńczym rodzicem?

Troska, która ciąży

Czasem gdy nasze dzieci stają się coraz bardziej niezależne, zamiast się tym cieszyć, zaczynamy się zamartwiać. Dlaczego?

Lęk o dziecko pojawia się zwykle jeszcze przed jego przyjściem na świat. Zastanawiamy się, czy będzie zdrowe, czy będzie się dobrze rozwijać, czy uda nam się ochronić je przed wszelkimi niebezpieczeństwami. Te naturalne obawy towarzyszą nam przez wszystkie lata jego życia. Jednak gdy naszego strachu jest zbyt dużo, zaczyna on zakłócać rozwój dziecka. Między troską i zaangażowaniem a nadmiernym lękiem o dziecko istnieje cienka granica. Jeśli rodzice nieświadomie ją przekraczają, ich dobre intencje mogą przynosić niepożądane skutki.

Pozwolić na samodzielność

Dzieci potrzebują naszej troski, ale nie potrzebują tego, byśmy się o nie nieustannie zamartwiali. Warto próbować być pogodnym, zadowolonym i wolnym od niepotrzebnych obaw. Naszym podstawowym zadaniem jest pozwalać dziecku krok po kroku uniezależniać się od nas i stawać coraz bardziej samodzielnym. Warto obserwować je i zauważać oznaki tego, że jest gotowe zrobić kolejny krok na drodze do niezależności, że jest gotowe, byśmy podnieśli mu znowu poprzeczkę o milimetr. Warto na tej drodze dodawać dziecku jak najwięcej odwagi, pamiętając o tym, że dla jego rozwoju równie niedobre jak odtrącanie i opuszczanie jest nadmierne chronienie go.

Nie ingerować niepotrzebnie Wystarczająco dobrzy rodzice dbają o dziecko bez ingerowania we wszystkie problemy życia codziennego. Nie ingerują ani w zabawy, ani w większość kłótni. Nie dobierają przyjaciół ani tematów do rozmowy. Pomagają mu rozwijać jego zdolności, nie martwiąc się tym, jak wypada w porównaniu z innymi. Zapewniają w domu swobodną, wolną od osądzania atmosferę, w której dziecko może budować swoje poczucie wartości. Oczekiwania dostosowują do możliwości dziecka, nie pobłażając mu nadmiernie, ale też nie będąc nadmiernie surowym.

Jak sobie poradzić

Jeśli uznałaś, że problem nadopiekuńczości w jakimś stopniu ciebie dotyczy, może pomogą ci poniższe zalecenia:

Spróbuj nie zadręczać się z powodu popełnionych błędów. Nikt nie jest doskonały. Wasza więź jest na tyle mocna, że wytrzyma popełnianie błędów przez obie strony.

Postaraj się być świadoma momentów, kiedy zaczynasz się martwić na zapas, i powstrzymaj swoją reakcję. Jeśli nie możesz patrzeć na, to jak twój czterolatek wspina się na drzewo, poproś męża, by cię zastąpił.

Próbuj koncentrować się na mocnych stronach swojego dziecka. Dostrzegaj jego siłę i potencjał. Zwracaj uwagę na to wszystko, co mu się udaje i co mu przynosi radość. Staraj się relaksować i cieszyć tym, jakie jest twoje dziecko.

Postaraj się miarkować swoje żądania i oczekiwania wobec dziecka. Nie wierz w to, że jeśli nie jest doskonałe, to jego sukces życiowy stoi pod znakiem zapytania. Nikt nie jest doskonały.

Nie przejmuj obowiązków dziecka na siebie Obiecało podlewać kwiatki w swoim pokoju? Nie robi tego? Trudno, kwiatki uschną, ale dziecko nauczy się, że jego działania (lub ich brak) mają swoje konsekwencje.

Poszukaj w swoim mieście warsztatów dla rodziców lub grupy wsparcia dla młodych matek. Kiedy spotkasz się z innymi rodzicami, zobaczysz, że wszyscy przeżywają porażki i niepowodzenia.

Postaraj się unikać rad, pouczania, strofowania i narzucania dziecku swojego punktu widzenia. Im bardziej staramy się kontrolować dzieci, tym większy to wywołuje w nich opór i tym bardziej się buntują.

Porozmawiaj z mężem o swoich automatycznych reakcjach, kiedy nie możesz się powstrzymać i z lęku o dziecko ingerujesz w jakieś jego zachowanie. Stwórz listę okoliczności, które najbardziej cię prowokują do takiego działania. Pomyśl, co możesz zrobić, zamiast wkraczać do akcji (np. kiedy dzieci się kłócą).

Jeśli nie umiesz się odprężyć, jeśli nie jesteś w stanie natychmiast zaradzić jakiemuś zmartwieniu dziecka – zamiast natychmiast zaspokajać jego potrzebę, pocieszać i „zagłaskiwać”, zadzwoń do przyjaciółki i opowiedz, co się z tobą dzieje. Pamiętaj – gdy chodzi o nasze dzieci, często tracimy zdrowy rozsądek, jesteśmy po prostu nadmiernie zaangażowani.

Ukryta złość

Czasami nadopiekuńczość to przykrywka dla naszej złości. Złościmy się na dziecko, potem czujemy się z tego powodu winni i – by wynagrodzić to malcowi – nadmiernie go chronimy. A przecież to całkowicie naturalne, że dzieci nas czasami złoszczą. W bliskich relacjach jest miejsce również na negatywne uczucia – nie ma w tym nic złego.

Quiz

Czy jesteś nadopiekuńcza?

Odpowiedz na poniższe pytania i za każdą pozytywną odpowiedź policz sobie punkt.

 

1. Masz trudności z pozwoleniem dziecku na spanie poza domem (np. u przyjaciela z przedszkola).

2. Denerwujesz się, gdy twoje dziecko eksperymentuje z jakąś nową sportową umiejętnością – uczy się jeździć na rowerze, wspina się na drzewa, wypróbowuje nową hulajnogę.

3. Masz tendencję do nieustannego zamartwiania się o dziecko, o jego zdrowie i przyszłość. Np. nawet jeśli dziecko je dobrze, studiujesz podręczniki na temat zdrowego żywienia i często masz poczucie winy, że dieta dziecka nie jest wystarczająco dobrze zbilansowana.

4. Czujesz się bezpiecznie tylko wtedy, kiedy twoje dziecko jest pod twoją opieką.

5. Gdy dziecku coś nie wychodzi, zawsze jesteś gotowa mu pomóc. Zazwyczaj pomagasz mu w przygotowaniu prac, które ma przynieść do przedszkola, wyklejasz wyklejanki po nocy, wyszywasz wzorki…

6. Nie lubisz, kiedy twoje dziecko ponosi porażkę, popełnia błąd lub cierpi z powodu jakiegoś niepowodzenia. To bardzo źle wpływa na twój nastrój. Starasz się za wszelką cenę chronić malca przed takimi sytuacjami.

7. Kiedy dziecko jest chore, wpadasz niemal w panikę. Nie jesteś nigdy pewna, czy sposób leczenia i przepisane lekarstwa są naprawdę najlepsze w tej konkretnej sytuacji. Lubisz sprawdzić sposób leczenia u kilku lekarzy.

8. Często przychodzą ci do głowy najczarniejsze scenariusze różnych wydarzeń z udziałem twojego dziecka. Boisz się, co może się zdarzyć, gdy będzie się bawiło w przedszkolnym ogródku lub pójdzie na spacer z babcią.

9. Kiedy twoje dziecko wdaje się w sprzeczkę lub bójkę z innym dzieckiem, zazwyczaj interweniujesz.

10. Gdy twoje dziecko nie umie czegoś, co umieją już jego rówieśnicy, starasz się je szybko tego nauczyć.

Podlicz wszystkie TAK. Jeśli jest ich mniej niż 5, spróbuj po prostu trochę odpuścić, uwierzyć w siły dziecka i zrelaksować się. Jeśli twierdząco odpowiedziałaś na ponad 5 pytań – zachęcamy, byś porozmawiała o swoich lękach z kimś bliskim, zaufanym lub z psychoterapeutą.

 

Tekst Justyna Dąbrowska

ABC Infekcji dziecięcych, porady lekarza

Od przedszkola do doktora

lek. med. Agnieszka Bilska, konsultacja dr Piotr Albrecht

Przeciętny czterolatek choruje niemal raz w miesiącu. To niestety nieuniknione, ale spróbujmy przejść przez to jak najłagodniej.

Cieszysz się, że malec zaadoptował się w przedszkolu, że jest taki samodzielny… Niestety, przedszkole ma też swoje minusy. W grupie dzieci wszelkie infekcje mnożą się lawinowo. Wystarczy, że jedno dziecko ma katar, a wkrótce zakatarzone są prawie wszystkie, które się z nim bawiły. Wirusy, bakterie są rozpylane w czasie kaszlu i kichania, są na rękach zainfekowanego malca i na zabawkach. Siedliskiem wielu zarazków są przedszkolne toalety. Maluchy zaaferowane zabawą wpadają szybko by zrobić siusiu, dotykają muszli klozetowej, nie myją później rąk – stąd tak częste wśród przedszkolaków infekcje przewodu pokarmowego czy robaczyce. Oczywiście, samo przedszkole nic nie jest winne. Okres przedszkolny to po prostu czas, gdy system obronny dziecka doskonali się i nabiera odporności.

Katar

Najpierw malec zwykle kicha, pociąga nosem, ma niewielką gorączkę. Szybko dołącza się do tego wodnista, a potem gęsta, śluzowa wydzielina. Może towarzyszyć temu zapalenie spojówek. Dziecko oddycha przez usta, skarży się rano, że mu sucho w buzi, że się nie wyspało. Przedszkolak nie ma już problemów z samodzielnym wydmuchiwaniem nosa, ale by mu to ułatwić wkraplaj mu do każdej dziurki po dwie krople soli fizjologicznej lub stosuj izotoniczny roztwór wody morskiej. Specjalne krople na katar podawaj wyłącznie po konsultacji z lekarzem, nie dłużej jak 3-4 dni. Skórę pod noskiem smaruj maścią majerankową, która ułatwia oddychanie. Najlepiej, by dziecko używało jednorazowych chusteczek higienicznych i wyrzucało je po każdym wydmuchaniu noska.

Co robić:

kładź go w łóżeczku na kilku poduszkach, tak by głowa była wyżej niż nogi;

dawaj mu jak najwięcej do picia, śluzówki nosa będą wtedy nawilżone i łatwiej będzie wydmuchać wydzielinę;

nawilżaj powietrze w mieszkaniu. Jeżeli nie masz specjalnego nawilżacza kładź na kaloryfer mokre pieluchy lub pojemnik z gorącą wodą (możesz do niego wlać napar z rumianku lub kilka kropli olejku eterycznego – eukaliptusowego, sosnowego, Olbas Oil);

krople olejku eterycznego możesz dodać też do kąpieli, czy skropić nimi pościel malucha (jeżeli dziecko jest alergikiem, olejki eteryczne stosuj bardzo ostrożnie, gdyż mogą uczulać);

rób dziecku inhalacje nad miską z gorącą wodą (ostrożnie, łatwo o poparzenie) lub ze specjalnego, dostępnego w aptece plastikowego inhalatora. Do takiego inhalatora wlewa się gorącą wodę i kilka kropli gotowych preparatów do inhalacji np. Mentoklar, Inhalol.

Katar zazwyczaj trwa tydzień, choć czasami dzieci może męczyć nawet do dwóch tygodni. Jeżeli nie ustępuje, z nosa cieknie obfita wodnista wydzielina to najprawdopobniej przyczyną jest nie infekcja a alergia. Jeżeli z nosa cieknie gęsty, ropny, cuchnący katar i ogranicza się on do jednej dziurki – może być wywołany przez ciało obce, które malec wepchnął sobie do nosa (może to być orzeszek ziemny, mała kulka, guzik). Konieczna jest wówczas wizyta u laryngologa. Do lekarza trzeba też zgłosić się zawsze gdy katar po infekcji nie chce ustąpić, jest zielonkawy, ropny. Może być oznaką zapalenia zatok.

 

Przeziębienie

Przeziębienie to potoczna nazwa infekcji wirusowej, która objawia się nie tylko katarem, ale również bólem gardła i gorączką. Nie pozwól, by na przeziębienie przepisano dziecku antybiotyk – w przypadku typowego przeziębienia, wystarczą domowe sposoby leczenia.

Co robić:

zostaw dziecko w domu;

dawaj mu często pić

rozgrzewaj od środka ciepłą zupą (najlepszy na przeziębienie jest rosół)

nacieraj maścią rozgrzewającą – Pulmex Baby, Pulmonil

postaw bańki bezogniowe,

na ból gardła pomoże płukanie naparem z rumianku, szałwi, Septosanu. Maluchowi rozpylaj w gardle preparat Tantum Verde, starsze dziecko może już ssać tabletki na gardło (ale nie częściej niż co 2-3 godziny i nie dłużej jak przez 5 dni, gdyż wysuszają one śluzówki). Ulgę przyniosą cieple okłady na szyję;

gorączkę obniżą syropy ziołowe, paracetamol w syropie czy czopku. Domowe metody na zbicie temperatury to zimne okłady na czoło lub kark malucha; kąpiele w wodzie o 2 stopnie chłodniejszej od temperatury ciała dziecka czy też ochładzające okłady na łydki (zanurz dwie ściereczki w chłodnej wodzie, owiń nimi łydki dziecka, na to nałóż flanelę i ciepłe skarpety).na kaszel stosuj syropy – wykrztuszanie ułatwi syrop tymiankowy lub mleko z miodem, syrop z cebuli (pokrojoną cebulę zasypujemy cukrem, przykrywamy; syrop możemy odlewać już po kilku godzinach, podajemy go dziecku kilka razy dziennie po łyżeczce).

Pierwsze 3-4 dni przeziębienia są najgorsze, potem z dnia na dzień dziecko czuje się lepiej. Utrzymuje się jeszcze katar i kaszel, ale gorączka powinna już ustąpić. Jeśli nadal jest wysoka, a kaszel cię niepokoi, pokaż dziecko lekarzowi – musi je zbadać i zobaczyć czy przeziębienie nie przeszło w zapalenie oskrzeli, płuc czy zatok. Wtedy konieczne jest leczenie antybiotykiem, podawanie środków przeciwgorączkowych i rozrzedzających wydzielinę.

 

Angina

To sztandarowa, wywoływana przez bakterie choroba przedszkolaków. Zachorowaniu sprzyja przemarznięcie (szczególnie nóg). Równie zdradliwe są nagłe zmiany temperatur, dlatego angina często pojawia się latem. Anginie sprzyja też osłabienie organizmu wywołane przebytą niedawno chorobą, stresem, ogólnym przemęczeniem. Może się zacząć bólem brzucha, biegunką, po czym pojawia się silny ból gardła, dreszcze i narastająca nawet do 40(C gorączka. Dziecko nie chce jeść, jest słabe i na pierwszy rzut oka mocno chore. Nie ma co zwlekać z pójściem do lekarza.

W typowej anginie bakteryjnej niezbędny jest antybiotyk, przez minimum tydzień, środki obniżające gorączkę i zmniejszające ból gardła.

Co robić:

połóż dziecko do łóżka;

obniżaj gorączkę (patrz wyżej)

podawaj dziecku dużo picia

szyję dziecka owijaj zamoczoną w ciepłej wodzie pieluchą, na to kładź ceratkę i wełniany szalik, taki okład zmniejszy ból;

ulgę przyniesie płukanie gardła naparem z szałwi lub rumianku

dieta powinna być półpłynna, by jak najmniej drażnić gardło

ponieważ antybiotyk niszczy również pożyteczne bakterie podawaj malcowi preparaty zawierające probiotyki, zarówno te naturalne jak kefiry czy jogurty jak i te dostępne w aptece (Lacidofil, Lakcid, Trilac).

Nawracające anginy mogą wywołać przerost migdałka, który utrudnia dziecku oddychanie. Dziecko wtedy mówi nosowo, ma stale otwartą buzię, śpi niespokojnie, chrapie. Malec musi być wówczas pod stałą opieką laryngologa, który zadecyduje czy konieczne jest ewentualne przycięcie migdałków. Po przebytej anginie warto zrobić podstawowe badania krwi, by upewnić się, że dziecko naprawdę wyzdrowiało.

 

Zapalenie ucha

Zapalenie ucha jest u przedszkolaków wyjątkowo częste. Malec skarży się na silny ból ucha i głowy, który nasila się, gdy dziecko leży albo przełyka. Zbierający się w uchu płyn uwypukla błonę bębenkową oddzielającą ucho środkowe od zewnętrznego i w końcu może spowodować jej przerwanie (perforację). Wówczas z ucha zaczyna sączyć się wydzielina, ale za to ustępują dolegliwości bólowe. Do perforacji nie zawsze musi dojść, zresztą błona bębenkowa, po pewnym czasie się regeneruje. Dziecko z zapaleniem ucha musi obejrzeć laryngolog lub pediatra. Jeżeli badanie wziernikiem potwierdzi zapalenie, konieczne będzie leczenie antybiotykiem (zwykle przez tydzień) oraz lekami przeciwzapalnymi stosowanymi miejscowo.

Co robić:

by zmniejszyć ból przykładaj do chorego ucha ciepły kompres – owinięty ręcznikiem termofor z ciepłą wodą lub ciepły okład żelowy (dostępne w aptece HotCold Pack)

stosuj przeciwbólowo paracetamol.

Nie wyleczone zapalenie może przejść w zapalenie przewlekłe, które trwale upośledza słuch dziecka. Jeżeli dziecko ma tendencje do zapaleń uszu, czy też ma w którymś uchu gorszy słuch, a nie chorowało jeszcze na świnkę – zaszczep je.

 

Rotawirus

To najczęstsza przyczyna biegunki u dzieci. Wirus ten w ekspresowym tempie przenosi się z dziecka na dziecko i „dziesiątkuje” całe przedszkole. Źródłem zakażenia jest chory malec, który jeszcze po przebytej biegunce wydala wirusa z kałem. Najczęściej do zakażenia dochodzi drogą „pupa-buzia”. Wystarczy, by chore dziecko nie umyło rąk po wyjściu z toalety i przystąpiło do zabawy z resztą grupy. Ucz malca, by mył ręce po każdym wyjściu z toalety, powrocie z podwórka, przed posiłkami, po zabawie ze zwierzętami. Niech w publicznej ubikacji nie dotyka ręką deski sedesowej, a jeżeli to zrobi niech jak najszybciej umyje ręce ciepłą wodą z mydłem.

Kiedy maluch „złapie” rotawirusa, początkowo ma podwyższoną temperaturę, objawy jak przy przeziębieniu, po czym dołącza się gwałtowna biegunka i wymioty. Stolce są luźne, wodniste, zielono-żółte, może ich być nawet kilkanaście na dobę. Dziecko przy tak nasilonej biegunce traci ogromne ilości płynów i elektrolitów, staje się słabe, senne. Łatwo może dojść do groźnego, bardzo szybko rozwijającego się odwodnienia.

Początkowo próbuj walczyć z biegunką sama:

dawaj dziecku jak najwięcej pić. Najlepiej by malec wypijał 3/4 szklanki płynu na kg masy ciała. Płyny powinny być chłodne (ciepłe mogą potęgować wymioty) – woda niegazowana, herbatka, rumianek, koperek, rozgotowane jabłka z wodą. Dobrze jest dodać do nich szczyptę soli. Bardzo dobrze byłoby, gdyby dziecko piło – dostępne w aptece – preparaty do nawadniania, uzupełniające tracone wraz z płynami elektrolity. Przy biegunce dobrze działa też marchwianka – rozgotuj pół kilograma marchwi w 1 litrze wody, następnie zmiksuj ją, wymieszaj z wodą. Unikaj podawania nierozcieńczonych soków, wszystkich słodkich, gazowanych napojów.

podawaj maluchowi preparat probiotyczny z apteki. To przyspiesza powrót do zdrowia i pozwala odbudować florę bakteryjną jelit.

w aptece dostępny jest bez recepty preparat Smecta. Działa osłonowo na jelita i przeciwbiegunkowo; jest w saszetkach do rozpuszczania w 1 szklanki wody bądź w innym płynnym pokarmie. U przedszkolaków podaje się 2-3 saszetki dziennie.

nie stosuj żadnych leków zapierających bez konsultacji z lekarzem

nie ma powodu, by u dziecka z biegunką i wymiotami stosować głodówkę. Owszem, maluch może nie mieć ochoty na obfite posiłki, ale jego dieta powinna wyglądać tak jak zwykle (oczywiście podajemy produkty lekkostrawne i łagodne w smaku, np. krupnik ryżowy, puree z ziemniaka lub marchewki, tarte jabłko, chude mięso, bulion, kisiel).

szczególnie dbaj o pupę malca, gdyż przy biegunce szczególnie łatwo o jej odparzenia.

Jeżeli biegunka zamiast ustępować nasila się, jeżeli w kale jest krew lub wystąpiły objawy odwodnienia (dziecko mało siusia, słabnie w oczach) trzeba jechać z dzieckiem do szpitala. Dziecko dostanie kroplówkę i pozostanie w szpitalu do czasu ustąpienia biegunki. Po kilku dniach biegunka mija, ale jeszcze przez około tydzień maluch rozsiewa rotawirusy po otoczeniu dlatego lepiej by nie chodził wtedy do przedszkola.

 

Pasożyty

Robaczyce pojawiają się wszędzie tam, gdzie jest się z higieną na bakier. A w grupie maluchów, które co rusz biegają do wspólnej toalety, zapominają o myciu rąk i potem wspólnie się bawią, o zakażenia szczególnie łatwo.

Najczęstsze robaczyce wśród przedszkolaków to:

lamblie – wywołują rozlane, mało charakterystyczne bóle brzucha (zwykle po jedzeniu), biegunki i wzdęcia. Stolce dziecka są cuchnące, papkowate, trudne do spłukania w misce klozetowej. Dziecko nie ma apetytu, może mieć stany podgorączkowe. Jeżeli badając kał potwierdzi się obecność lamblii, konieczne jest leczenie. Muszą się mu poddać wszyscy domownicy.

owsiki – dziecko, które ma owsiki, wierci się, jest nerwowe, śpi niespokojnie. Nie ma apetytu, jest blade. By potwierdzić zakażenie, konieczny jest wymaz z odbytu. Można samemu rozpoznać owsicę oglądając odbyt malucha w godzinę po zaśnięciu. Jeżeli maluch ma owsiki widać wówczas białe nitkowate robaki na skórze. Można je tez dostrzec oglądając stolec malca. Jeśli diagnoza się potwierdzi leczą się wszyscy domownicy. Kuracja trwa 3 dni, po kilku tygodniach musi być powtórzona. Konieczne jest wyjałowienie mieszkania z jaj owsików – trzeba wyprać wszystkie rzeczy w 90(, dokładnie wyprasować; wyprać zasłony, dywany, tapicerkę, jak najczęściej zmieniać pościel. w

wszy – mogą zagnieździć się w każdym rodzaju włosów, nie chroni przed nimi regularne mycie głowy. Bardzo łatwo przechodzą z człowieka na człowieka. Ugryzienie pasożyta powoduje nieprzyjemny świąd, a na skórze pojawiają się czerwone plamki (jak po ugryzieniu komara). Należy być szczególnie czujnym, jeżeli dziecko nagle zaczyna się drapać po głowie lub jeśli na skórze jego głowy widać czerwone ślady. Z leczeniem nie można zwlekać. Trzeba kupić w aptece jeden z dostępnych bez recepty preparatów (szampon, płyn, pianka). Są to środki trujące, dlatego głowę trzeba myć tak, aby preparat nie miał kontaktu z resztą ciała. Po wymyciu, wymarłe wszy trzeba dokładnie wyczesać gęstym grzebieniem. Trzeba dokładnie przejrzeć włosy pasmo po paśmie i ściągnąć gnidy palcami (mają szarobeżowy kolor). Pozostawienie gnid może, spowodować nawrót choroby. By łatwiej je usunąć, warto skrócić włosy. Jeśli przez 10 dni przy skórze głowy nie pojawią się nowe gnidy, problem prawdopodobnie minął (choć rzadko udaje się to tak szybko). Wszystkie ubrania i przedmioty, z którymi dziecko ma kontakt trzeba wyprać lub umyć w temperaturze co najmniej 60 stopni. Pozostałe sprzęty trzeba dokładnie odkurzyć lub spakować szczelnie i schować na 2 tygodnie (aż minie cykl rozmnażania wszy). Z lekarzem skonsultuj się, gdy dziecko ma alergię lub astmę, gdy wszy pojawiają się w brwiach lub rzęsach.

 

W domu najlepiej

Dziecko, którego ma pierwsze objawy infekcji, (nawet zwykły katar) nie powinno iść do przedszkola – by wyzdrowieć i nie zarażać innych.

zostaw je w domu,

dawaj mu dużo do picia – herbatę z cytryną, z sokiem malinowym, herbatę z lipy.

jeśli ma siłę, niech się normalnie bawi, nie musi od razu leżeć w łóżku. Większość dzieci jest jednak mocno osłabiona, gdy „rozbiera” je choroba i same kładą się do łóżka.

pozwól mu spać do woli, w ten sposób zbiera siły do walki z chorobą.

wietrz często pokój malucha.

uwzględnij gorszy apetyt dziecka i podawaj mu tylko te rzeczy, które lubi pod warunkiem, że są lekkostrawne i zdrowe.

zgłoś się z dzieckiem do lekarza jeśli po 1-2 dniach domowego leczenia dziecko nie będzie się lepiej czuło lub gdy wystąpią dodatkowe objawy choroby.

Uwaga, do czasu, kiedy malec całkowicie nie wyzdrowieje nie powinien chodzić do przedszkola. Najlepiej by jeszcze 2-3 dni po chorobie został w domu i doszedł do pełni sił. Szczególnie jest to ważne, gdy leczony był antybiotykiem – po takiej kuracji jest dodatkowo osłabiony. Jeżeli dziecko wróci do przedszkola zbyt szybko – tuż po skończeniu antybiotyku bądź już pierwszego dnia lepszego samopoczucia, często po 1-2 dniach pobytu w przedszkolu znów choruje. Nie dlatego, że jest takie chorowite, a dlatego, że jego system obronny nie zregenerował jeszcze sił po poprzedniej infekcji, a już trafił na nowe bakterie i wirusy w przedszkolnej grupie. Lepiej więc wyleczyć dziecko do końca w domu i dopiero całkiem zdrowe posłać do przedszkola.

Odporność małego organizmu

Wszyscy rodzice wiedzą, że dzieci często chorują. A to dlatego, że ich system odpornościowy nie jest jeszcze w pełni sprawny i nie potrafi sobie skutecznie radzić z wirusami i bakteriami, zwłaszcza wtedy, gdy na dworze chłód i wiatr, a kaloryfery grzeją jak szalone. Co możemy zrobić sami, żeby maluch nie łapał infekcji za infekcją?

1. Nie przegrzewać w domu i na dworze

Przegrzewanie to najczęstsza przyczyna przeziębień. Wiele rodziców (a może nawet bardziej dziadków) z obawy, by dziecko się nie przeziębiło, ubiera je zbyt ciepło. Tymczasem skutek jest wręcz odwrotny. Przegrzewany maluch ma niesprawny system termoregulacji – źle znosi zmiany temperatury, szybko marznie i częściej choruje. Dlatego lepiej od samego początku przyzwyczajać dziecko do chłodu. Temperatura w mieszkaniu nie powinna przekraczać 20 st. C, a w nocy może być jeszcze niższa. Na dworze dziecko poniżej roku, które się jeszcze samodzielnie nie porusza, powinno być ubrane cieplej od rodziców, ale z chwilą, gdy zaczyna chodzić, trzeba je ubierać lżej. Małe dzieci w ogóle dużo się ruszają, więc jest im cieplej niż dorosłym. Najlepiej ubrać malucha na cebulkę, by w razie potrzeby móc zdjąć jedną czy dwie warstwy. Co jakiś czas warto sprawdzić, czy dziecku nie jest za gorąco – dotknąć jego karku. Natomiast kiedy wybieramy się na zimowy spacer, musimy przede wszystkim zadbać, by dziecku nie zmarzły stopy, ręce i głowa.

2. Codzienne chodzić na spacer

Małe dziecko powinno wychodzić na dwór codziennie, nawet jeśli jest chłodno albo pada deszcz lub śnieg. Jedynym przeciwwskazaniem do spacerów jest duży mróz (poniżej -10 st. C) lub bardzo silny, mroźny wiatr.

Spacer powinien trwać co najmniej godzinę i można go odbyć o dowolnej, najwygodniejszej dla mamy godzinie. Ważne jest tylko, żeby spacerować z dzieckiem tam, gdzie jest czyste powietrze, na przykład w parku czy w lesie, a nie po ruchliwej, pełnej spalin ulicy w centrum miasta.

3. Unikać tłocznych miejsc

Głównym źródłem bakterii i wirusów są inni ludzie. Dlatego powinniśmy unikać zatłoczonych tramwajów i nie zabierać malucha tam, gdzie przebywa dużo ludzi (np. do centrów handlowych) – niektórzy z pewnością są przeziębieni i mogą dziecko zarazić. O zakażenie tym łatwiej, że w dużych sklepach jest bardzo gorąco, na dworze bardzo zimno, a nagłe zmiany temperatury ułatwiają atak drobnoustrojom.

4. Spróbować zmiany klimatu

Zmiana klimatu to bodziec, który wzmaga odporność. Często wystarczy wyjechać z dzieckiem na ferie, by pokasłujący tygodniami maluch wrócił do zdrowia. Taka kuracja musi jednak potrwać co najmniej dwa tygodnie. Szczególnie zalecane są wyjazdy zimą, bo wtedy zarówno nad morzem, jak i w górach panują najostrzejsze warunki klimatyczne. Ale nie trzeba koniecznie wybierać się do odległego kurortu. Dla dziecka mieszkającego w dużym mieście wystarczającą zmianą będzie wyjazd do lasu czy na wieś.

5. Nawilżać powietrze

Centralne ogrzewanie wysusza śluzówki. Bakterie i wirusy łatwiej wtedy wnikają do wnętrza organizmu. Dziecko może się budzić w nocy, pokasływać. Aby tego uniknąć, kilka razy w ciągu dnia trzeba mieszkanie wietrzyć (ostatni raz tuż przed snem), a także nawilżać powietrze. Nie jest to specjalnie kłopotliwe. Można wieszać na kaloryferze specjalne pojemniki (pamiętajmy tylko o częstej wymianie wody i myciu zbiornika) albo po prostu mokry ręcznik. Można też kupić nawilżacz powietrza. Jeżeli dziecko wyrosło już z niemowlęctwa, a w rodzinie nie ma alergików, do takiego nawilżacza warto dodać kilka kropel olejku sosnowego, który zwiększa odporność na infekcje.

6. Pamiętać o szczepieniach

To jedyny pewny sposób na uniknięcie choroby. Dzięki powszechnym szczepieniom wiele chorób wieku dziecięcego zostało już właściwie wyeliminowanych. W pierwszych dwóch latach życia jest aż dziewięć szczepień obowiązkowych. Warto jednak zastanowić się także nad zabezpieczeniem malucha przed bakteriami Haemophilus influenzae typu b, meningokokom i pneumokokom, bo one właśnie wywołują większość poważnych infekcji u małych dzieci. Szczepienia te są zresztą zalecane przez Ministerstwo Zdrowia, ale z powodów finansowych nie są obowiązkowe. Decyzję najlepiej jednak podjąć w porozumieniu z lekarzem prowadzącym dziecko.

7. Urozmaicać dietę

Jednostajna, uboga w witaminy dieta osłabia układ odpornościowy. Dlatego dziecko powinno jeść dużo warzyw i owoców, które są najbardziej wartościowym źródłem witamin i mikroelementów. W zimie, gdy wybór świeżych warzyw i owoców jest ograniczony, możemy ratować się mrożonkami, które mają niemal takie same wartości odżywcze. Trzeba tylko pamiętać, że warzywa mrożone gotuje się krócej niż świeże. Mamy także (często niedoceniane) warzywa i owoce dostępne przez cały rok. Marchew na przykład działa przeciwbakteryjne, a jabłka – antywirusowo, a w pewnym stopniu chronią także przed przeziębieniami. Szczególne znaczenie przypisuje się witaminie C, która ułatwia wchłanianie żelaza, poprawia apetyt, wzmacnia odporność. Organizm ludzki nie potrafi jej magazynować, więc trzeba dziecku zapewnić ją w codziennej diecie. Najlepszym źródłem witaminy C są owoce cytrusowe, czarne porzeczki, zielona papryka i natka pietruszki.

8. Sięgać po skarby natury

Szczególne znaczenie mają miód, czosnek i cebula.

Miód jest bardzo odżywczy. Zawiera cukry proste, witaminy B i C, magnez, wapń, sód, mangan i potas, ma też właściwości antyseptyczne. Może mieć jeszcze dodatkowe zalety, które zależą od tego, z jakich kwiatów pszczoły zbierały nektar, np. miód lipowy ma działanie napotne. Pamiętać jednak trzeba, że miód może uczulać i u alergików stosować go po ukończeniu roku i ostrożnie. Czosnek i cebula ułatwiają walkę z przeziębieniami, grypą, infekcjami oskrzeli i płuc. Rozgnieciony ząbek czosnku wydziela allicynę, która ma działanie zbliżone do antybiotyku. Czosnek i cebulę najlepiej jeść na surowo. Dzieci wprawdzie za nimi nie przepadają, ale jeśli będziemy je regularnie dodawać np. do surówek, stopniowo przyzwyczają się do ich wyrazistego smaku. Można też zrobić masełko czosnkowe (masło trzeba utrzeć z rozgniecionym ząbkiem czosnku) i smarować nim kanapki dla malucha. Wędlina lub ser złagodzą nieco ostry smak.

9. Wspomagać organizm ziołami

Jest wiele preparatów podnoszących odporność. Można je kupić w aptece bez recepty. Najbardziej znana jest Echinacea, czyli jeżówka, która ma właściwości odkażające i przeciwzapalne. Można ją podawać dzieciom powyżej pierwszego roku życia. Najlepiej jednak spytać lekarza, który środek będzie najlepszy dla dziecka.

10. Podawać probiotyki

Przed chorobami bronią nas także pożyteczne bakterie. Bytują one w przewodzie pokarmowym, ustach, nosie. Po każdej chorobie, szczególnie leczonej antybiotykami, a także wskutek np. złej diety bakterie te, zwane probiotykami, ulegają zniszczeniu. W ich odtworzeniu pomogą przetwory mleczne zawierające żywe kultury bakterii, a także preparaty probiotyczne (np. Trilac, Lacidofil, Enterol), dostępne w aptekach bez recepty. Niemowlętom karmionym sztucznie można podawać mleko modyfikowane, wzbogacone probiotykami lub prebiotykami.

Chorowanie też pomaga

Nic tak nie wzmacnia naturalnej odporności jak… chorowanie. Ćwiczy ono bowiem układ odpornościowy malucha, który walcząc z mikrobami, wytwarza przeciwciała. U dziecka w wieku przedszkolnym normą jest sześć-osiem infekcji w roku. Na szczęście taki koszmarny jest zwykle tylko pierwszy rok pobytu w żłobku czy przedszkolu, kiedy to maluch styka się z wieloma zarazkami po raz pierwszy. Z wiekiem będzie chorować coraz rzadziej.

Dodatkowa ochrona

Wszystkie dzieci, a szczególnie te często chorujące, warto poddać dodatkowym szczepieniom przeciwko pneumokokom i Haemophilus influenzae (HiB). Dobrze byłoby pamiętać także o szczepieniu przeciwko wirusowi grypy. Podnosi odporność ogólną, nie tylko przeciw samej grypie. Organizm dziecka produkuje więcej ciał odpornościowych. Efekt poprawy odporności występuje już po tygodniu.

Szczepionki wzmacniające

Przeznaczone są właśnie dla często chorujących dzieci. Są to zawiesiny z cząsteczkami bakterii, najczęściej wywołujących choroby. Układ odpornościowy może na nich „trenować” i wytworzyć pamięć immunologiczną – zdolność do obrony. Dodatkowo stymulują organizm do reakcji antyalergicznych. Przykładowe szczepionki to Bronchovaxom, Ribomunyl, Luivac (podawane doustnie), IRS 19, (spray do nosa), Polyvaccinum, TFX (w zastrzykach podskórnych). Takie szczepionki można stosować już u maleńkich dzieci (IRS u niemowląt, pozostałe od 1. roku życia). Można je podawać podczas infekcji, pod warunkiem że dziecko zaczęło terapię, kiedy było zdrowe. Przeciwwskazaniem są przewlekłe choroby (np. cukrzyca, choroby nerek i wątroby). Aby leki właściwie zadziałały, trzeba brać je w odpowiednim cyklu, np. Bronchovaxom przyjmuje się przez pierwsze 10 dni kolejnych trzech miesięcy, Ribomunyl przez cztery dni kolejnych czterech tygodni.

Z kolei przeciwko wirusom uodparnia Groprinozin podawany doustnie. Można go stosować powyżej 2. roku życia.

Wybór szczepionki zależy od decyzji lekarza. Na wytworzenie odporności trzeba około trzech miesięcy.

Autoszczepionka

Jest to metoda kontrowersyjna, nie wszyscy lekarze ją uznają. Zasada autoszczepionek jest następująca: skoro organizm nie radzi sobie z drobnoustrojem, który zakaził go naturalną drogą, należy podać mu ten sam zarazek inaczej, by pobudzić go do obrony. W tym celu pobiera się z zakażonego miejsca bakterie (np. robi się wymaz z nosa czy gardła), które po spreparowaniu podaje się dziecku w zastrzyku. Jedni uważają, że autoszczepionka nie ma żadnych właściwości ochronnych i że równie skuteczne jest stawianie baniek czy ziołowe leki bez recepty. Inni sądzą, że choć mechanizm działania autoszczepionki nie jest logiczny, nie można wykluczyć, że działa. Prof. Juliusz Pryjma, kierownik Zakładu Immunologii Instytutu Biologii Molekularnej Uniwersytetu Jagiellońskiego określił to tak:

„To terapia kulomiotowa. Nie wiemy dokładnie, w co strzelamy i czym, choć może w cel uda się trafić”.

Preparaty z apteki

Często chorującemu dziecku można podawać apteczne preparaty wzmacniające odporność, np. z wyciągiem z jeżówki purpurowej (Echinacea, Echinapur, Esberitox). Efekt najczęściej jest widoczny już po dwóch tygodniach, choć kuracja powinna trwać do skończenia opakowania. Możesz też podać dziecku jeden z preparatów z zawartością oleju z wątroby rekina (np. Iskial, Preventic, BioMarine, Ecomer) lub poprawiające odporność leki homeopatyczne (Lymphozil H, Petroleum D5, Echinacea Dagomed, Engystol).

Układ pod lupą

Trzeba sprawdzić, czy układ odpornościowy pracuje należycie, m.in. gdy dziecko:

•  choruje 8 lub więcej razy w ciągu roku;

•  miało dwa lub więcej zakażeń zatok o ciężkim przebiegu albo dwa lub więcej zapaleń płuc w ciągu roku;

•  musiało mieć długotrwale podawane dożylnie antybiotyki lub po trwającej dwa miesiące (albo dłużej) antybiotykoterapii doustnej nie widać było poprawy;

•  nie rośnie, nie przybiera na wadze, jego rozwój nie utrzymuje się na stałym centylu;

•  ma powtarzające się głębokie ropnie na skórze lub innych narządach (np. na migdałkach);

•  ma przewlekającą się infekcję grzybiczą jamy ustnej lub skóry (dotyczy dzieci po ukończeniu 1. roku życia).

 

na podstawie

Tekst: Olga Niecikowska Konsultacja: dr Piotr Albrecht

Tekst Agata Domańska Konsultacja: dr Magdalena Rybner

Pediatra radzi rodzicom

 

Serdecznie zachęcam do skorzystania z porad pediatry

Mozna znależć tu odpowiedzi dotyczące przyczyn, objawów i sposobów leczenia wielu chorób dziecięcych

http://www.edziecko.pl/zdrowie_dziecka/0,79370.html

 

szczególnie polecam:

– cała prawda o sepsie  http://www.edziecko.pl/zdrowie_dziecka/0,79370.html

-dieta, która wzmocni odporność  http://www.edziecko.pl/jedzenie/1,79379,4803346.html

-co to są pneumokoki  http://www.edziecko.pl/zdrowie_dziecka/1,79370,3746848.html

JOGA w pracy z dziećmi

Dlaczego warto zacząć wcześnie ćwiczyć jogę?

Powód jest prosty. Po co czekać na moment, kiedy zaczynamy cierpieć z powodu sztywności ciała, stresu, wad postawy, niewłaściwych nawyków oddechowych albo dlatego, że nasz umysł został schwytany w pułapkę myśli i nigdy nie jesteśmy wyciszeni, spokojni

 Dlaczego warto wykorzystać jogę w pracy z dziećmi,

 

– joga pomaga zachować zdrowie fizyczne- w literaturze przedmiotu wskazuje się na korzystne oddziaływanie jogi w schorzeniach sercowo – naczyniowych, uzależnieniach, chorobach psychosomatycznych- a więc jest formą terapii i profilaktyki

– niweluje stres poprzez dążenie do uzyskania stanu równowagi, odprężenia

– jest drogą do samopoznania, co wyrażone jest w powiedzeniu w zdrowym ciele zdrowy duch

– pozytywne efekty jogi uzyskuje się wówczas gdy stopniowo przyswaja się zasady jogi dotyczące: nastawienia do życia, wewnętrznej harmonii, świadomego oddychanie, technik oddychania, ćwiczeń koncentracji, relaksacji, medytacji.

 

Dodatkowe argumenty przemawiające za stosowaniem jogi w pracy z dziećmi:

 

– joga jest łatwa do praktykowania, nie wymaga większych inwestycji materialnych

– oddziałuje pozytywnie na zdrowie i samopoczucie

– daje siłę i energię, pozwala rozładować blokady i napięcia, złe humory, nastroje, pozwala zachować sprawność

– wzmacnia i wspiera osobowość i indywidualny rozwój

– uczy pozytywnego nastawienia do świata

– służy innym duchowym i cielesnym dyscyplinom

– pomaga oddziaływać na środowisko społeczne – nauczanie dzieci pozytywnego stylu życia procentuje tym, że wychowankowie ten styl przenoszą na własne rodziny, grupy rówieśnicze

– poprzez uczenie koncentracji poszerza się zdolność postrzegania, świadomość

 

 

Najwspanialszym prezentem, jaki możemy dać naszemu dziecku, jest nauczenie go:

a) jak prawidłowo oddychać;

b) jak wykształcić i utrzymywać właściwą postawę ciała;

c) jak ćwiczyć swój umysł i uspokajać się;

d) w jaki sposób poznawać swoje ciało (jego ograniczenia oraz możliwości);

e) jak można sobie radzić ze stresem, zanim dojdzie do sytuacji, w której dziecko poczuje się przez niego przytłoczone…

 

Młodszym nauka przychodzi łatwiej…

Zaskakujące jest to, jak głęboko zakorzenione mogą być nawyki nabyte we wczesnym dzieciństwie. Dotyczy to zarówno tych dobrych, jak i tych złych. Doskonałym przykładem jest prawidłowa lub nieprawidłowa postawa ciała. Osoby zawsze trzymające się prosto (przy siedzeniu, staniu, chodzeniu) nawet nie zauważają tego faktu… Ci, którym nie wdrukowano na wczesnych etapach życia, jak istotna jest prawidłowa postawa ciała, mają wielki problem z wyeliminowaniem złych nawyków, utrwalonych przez upływający czas.

 

Dlaczego dzieci miałyby potrzebować jogi?

Od mniej więcej 100 lat nasze dzieci spędzają większość czasu w pozycji siedzącej. Zamiast biegać po dworze i bawić się, rano siedzą w ławkach szkolnych, po południu, w drodze powrotnej, siedzą w samochodach lub autobusach, potem przesiadują często przed ekranem telewizora czy komputera. Gdyby zsumować wszystkie przeznaczane na to godziny, wyszłoby ich naprawdę niemało…

Ewolucja budowy naszego ciała przebiegała w ten sposób, że to właśnie ruch pozwalał na utrzymanie go w dobrej formie oraz w zdrowiu. Odpowiedzią na niedobór ruchu w życiu naszych milusińskich może być właśnie joga. Tego rodzaju ruch nie tylko wspomaga krążenie płynu mózgowo-rdzeniowego, ale stanowi też swego rodzaju masaż narządów wewnętrznych. Pomaga usuwać produkty przemiany materii, rozciąga i uspokaja ciało. Do skutków zbyt małej ilości ruchu dołącza się przeżywany przez dziecko na co dzień stres. Presja wywierana na maluchy jest duża, a okres beztroskiego dzieciństwa coraz bardziej się skraca. Od wielu pociech wymaga się tylko dobrych wyników w nauce, bezproblemowego nabywania różnych umiejętności społecznych. W jaki sposób zrelaksuje się zestresowane dziecko? Oczywiście przy jodze.

Korzyści wynikające z ćwiczenia jogi

Najmłodsi

Tak zwana babyjoga to delikatna metoda odnowy, zregenerowania ciała po porodzie, służąca też nawiązaniu więzi z maluszkiem. Babyjoga jest ćwiczona w specjalnych grupach. Dla spotykających się mam opracowano zestaw ćwiczeń, które z jednej strony mają pomóc w rozciągnięciu, z drugiej zaś w zrelaksowaniu ciała po trudach ciąży i wydawania na świat dziecka. Zarówno mamie, jak i brzdącowi sprawiają przyjemność, przynoszą odprężenie. Pomagają wzmocnić wzajemne przywiązanie. Joga uspokaja niemowlę, zwiększając szanse na dobry, spokojny sen. Poprawiając trawienie, pomaga zwalczyć kolki, zaparcia oraz gazy. Wzmacnia układ odpornościowy i mięśnie, poprawia koordynację, usprawnia odruchy.

Starsze dzieci

Joga oddziałuje na siłę, wytrzymałość i elastyczność. Kształtuje prawidłową postawę ciała oraz nawyki oddechowe. Dodaje energii życiowej, a także pozwala zapobiegać chorobom. Wpływa nie tylko na ciało, lecz również na psychikę dziecka, ucząc je koncentracji, pozwalając mu zdobywać samoświadomość ciała i stanów psychicznych (to z kolei pozwala budować pewność siebie). Niezwykle istotny jest osiągany dzięki ćwiczeniom spokój, zdolność zrelaksowania się.

Joga stymuluje nerwy rdzeniowe. Dzieje się tak zwłaszcza przy wykonywaniu pozycji odwróconych (głową w dół – świeca, stanie na głowie) oraz skrętów. Wtedy kręgosłup rozciąga się (kręgi nie są ściśnięte, pozostaje więcej miejsca na krążki międzykręgowe, zwane potocznie dyskami), poprawia się dopływ krwi do mózgu. Warto wspomnieć o tym, że joga może złagodzić bóle wzrostowe.

Istotne jest, żeby wykonywać wszystkie typy ćwiczeń: w pozycji siedzącej, stojącej, wygięcia do tyłu, skręty, w leżeniu na plecach i brzuchu.

 

Joga z dziećmi

 

W literaturze przedmiotu podkreślany jest fakt , że joga nadaje się dla wszystkich. Jej praktykowanie zależy od indywidualnych preferencji, oczekiwań, warunków. Stanowi otwartą ofertę, którą można pogłębiać i zmieniać. Najważniejsze w jodze jest poszanowanie własnego doświadczenia i niezależności. Dzieci cechuje ogromna ciekawość, bujna wyobraźnia, czerpanie radości z zabawy i chęć do zdobywania nowych, różnorodnych doświadczeń.

Zabawa obok uczenia się i pracy jest formą działalności człowieka, typową dla wieku dziecięcego. Dziecko podejmuje zabawę dla przyjemności, dla zaspokojenia potrzeby ruchu, działania. Aktywność fizyczna u dzieci jest instynktowna.

Motoryka człowieka jest związana z procesami biologicznymi ustroju ludzkiego i z psychicznymi. Stąd wykorzystując ruch w pracy z dzieckiem, poprzez wprowadzenie jogi dbamy o wszechstronny, harmonijny rozwój osobowości wychowanków. Ważny jest utylitarny aspekt zabaw, ćwiczeń ruchowych w ogóle. Dzięki nim dzieci nabierają wprawy, adaptują się do życia, zdobywają wiarę we własne możliwości, pokonują obawy, własny opór, cieszą się osiągnięciami.

Joga dla dzieci pozwala rozciągać ciało dzięki pozycjom i ruchom pochodzącym z otaczającego środowiska. Uczy dążenia do jednoczesnej pracy nad ciałem i umysłem, łączy pozycje i ruchy z technikami relaksacyjnymi oraz kontrolą oddechu. Dzięki systematycznie prowadzonym zajęciom joga przyczynia się do poprawy sylwetki, zwiększenia siły i gibkości, poczucia równowagi, poprawienia koncentracji, wzmocnienia poczucia własnej wartości, siły woli. Joga tym różni się od ćwiczeń fizycznych wykonywanych np. w szkole na lekcjach wychowania fizycznego, że nie ma tu miejsca na współzawodnictwo, presję, nie ma zwycięzców, ani przegranych.

Pozycje, asany do pracy z dziećmi można oprzeć na elementach przyrody: znanych roślinach, zwierzętach, elementach otaczającej rzeczywistości.

Dobrze jest jeśli w ćwiczenia ruchowe wpleciemy różnego rodzaju opowieści. Połączymy w ten sposób upodobanie dzieci do słuchania bajek, opowiastekz potrzebę aktywności fizycznej.

Pamiętać należy, że zajęcia rozpoczynamy od tzw. rozgrzewki, która jest niezbędnym przygotowaniem do wykonywania zasadniczych pozycji i ruchów jogi. Wskazane jest prowadzenie zajęć przy podkładzie muzycznym, zwłaszcza w części dotyczącej relaksacji, która jest niezbędna by po zakończeniu ćwiczeń poczuć przypływ radości i siły.

 

Zasady, których należy przestrzegać w praktykowaniu jogi z dziećmi to:

 

– ćwiczeń nie wykonujemy z pełnym żołądkiem (rozpoczynamy je po 1-2 godzinach po posiłku)

-zakładamy wygodne ubrania, umożliwiające swobodne poruszanie się, najlepiej ćwiczyć na boso

– można korzystać z maty, koca, wykładziny- wygodne do ćwiczeń podłoże

– jeśli wykonujemy ćwiczenie obciążające np. jedną nogę należy powtórzyć ćwiczenie także na drugą nogę, zwłaszcza w ćwiczeniach równowagi- chodzi o równomierne wzmacnianie

– wdechy wykonujemy tylko nosem, wydechy nosem lub ustami – w zależności od ćwiczenia

– nie zmuszamy ciała do wykonywania ćwiczeń sprawiających trudności; ból oznacza, że natura ostrzega nas przed niebezpieczeństwem, ale jednocześnie uczy cierpliwości wobec swojego ciała- ćwiczymy wolno, stopniując wysiłek i nabywając nowe umiejętności

– jeśli ćwiczenie jest dzisiaj zbyt trudne, nie poddajemy się; podkreślamy, że dążenie do perfekcji osiąga się poprzez wykonywanie ćwiczeń, ich powtarzanie i ćwiczenie siły woli.

 

Wychowawca, który prowadzi z dziećmi zabawy i ćwiczenia ruchowe, może mieć duży wpływ na swoich podopiecznych. Dzięki bezpośredniemu obcowaniu z wychowankami tworzy się relacje oparte na bliskich, serdecznych stosunkach. Jest okazja do bliższego poznania wychowanka. Duże znaczenie ma własny przykład wychowawcy poprzez pokaz, wspólne ćwiczenia.

W czasie zajęć z jogi wychowankowie mają okazję poznać i przyswoić sobie wiedzę o organizmie ludzkim, jego funkcjonowaniu, potrzebach. Przewijają się tu wiadomości z zakresu higieny ogólnej, osobistej, z zakresu prawidłowego odżywiania, utrwalania nawyków potrzebnych do dbałości o zdrowie. A to przecież jest jednym z celów wychowania w placówce opiekuńczo – wychowawczej.

W jakim wieku rozpoczynać ćwiczenia jogi?

Jogę mogą z powodzeniem ćwiczyć dzieci w wieku wczesnoszkolnym (7-8 lat). Wielu instruktorów uważa, że praktykowanie jogi we właściwej jej postaci nie powinno się rozpoczynać zbyt wcześnie. Starsze maluchy potrafią opanować elementy samodyscypliny, dla młodszych brzdąców (w wieku przedszkolnym) ćwiczenia są natomiast formą spontanicznej zabawy i szkoda im odbierać wypływającą stąd przyjemność. Jak uczyć dziecko wykonywania asan? Na przykład podczas czytania bajek. Wtedy urwis może ulec magicznej przemianie i stać się zwierzęciem bądź drzewem… Przydadzą się też samodzielnie narysowane karty (z opisem dodanym przez rodziców), które następnie wkleja się do zeszytu czy wkłada do segregatora, by stworzyć własny podręcznik do jogi. Na kartach tych każdej literze alfabetu przyporządkowuje się jakąś pozycję. Na przykład „A” to aligator, na obrazku znajdzie się więc aligator, a obok naśladujące go dziecko. Odzwierciedlając dane zwierzę, można wydawać odpowiednie odgłosy. Przy wyginaniu się w koci grzbiet miło jest pomiauczeć itp. Po ćwiczeniach przychodzi pora na relaksację z wykorzystaniem muzyki, wizualizacji (np. „Wyobraź sobie, że leżysz na plaży, na miękkim, rozgrzanym piasku. Gdy bierzesz oddech, fale wpływają na brzeg, gdy wydychasz powietrze, woda cofa się”.).

Szukając pomysłów na ćwiczenia, warto też skorzystać z oryginalnych metod hinduskich. W Indiach maluchy w wieku przedszkolnym opanowują je poprzez zabawę. Rysują i nazywają zwierzęta, a następnie odgrywają je, naśladując ich postawę. Nadmuchują wymyślone balony i skaczą wokół nich. Rysują także obrazki przedstawiające drzewa wytwarzające tlen i pochłaniające wydychany przez ludzi dwutlenek węgla. Sadzą rośliny i patrzą, jak rosną, śpiewają piosenki o przyrodzie, naturze. W wieku ośmiu lat zaczynają się uczyć cyklu powitania słońca, pewnych ćwiczeń oddechowych, a także śpiewania czy recytowania mantr. Później stopniowo opanowują ćwiczenia praktykowane przez dorosłych.

Jogę można ćwiczyć rodzinnie w domu. Warto do tego celu wygospodarować specjalną przestrzeń i ćwiczyć systematycznie zawsze rano lub wieczorem. Żeby urozmaicić ćwiczenia, nie zaszkodzi też posłużyć się minutnikiem lub stoperem, który pokaże, jak długo dana osoba wytrzyma w danej asanie, głęboko przy tym oddychając.

Jak długo powinny trwać ćwiczenia?

Z przedszkolakiem dobrze jest zacząć od 10-15 minut, na każde ćwiczenie przeznaczając od 30 sekund do minuty. Czas ten można wydłużać, gdy maluchy opanują konkretną pozycję i zwiększą zdolność do skoncentrowania się. Każde dziecko jest oczywiście inne, ale lepiej jest zacząć od prostszych i krótszych ćwiczeń, żeby nikogo nie zniechęcić już na starcie.

W Polsce powstaje coraz więcej specjalistycznych ośrodków, w których prowadzone są zajęcia dla grup dziecięcych.

Słowniczek jogi

asany – gimnastyczne pozycje jogi (jest ich ponad 200), które rozciągają, wzmacniają oraz oczyszczają ciało. Właściwe ich praktykowanie pozwala osiągnąć stan wewnętrznej równowagi. Osoby depresyjne (a więc i dzieci, u których obserwuje się tego rodzaju symptomy) stają się bardziej pobudzone, naenergetyzowane, natomiast osoby nerwowe, zestresowane uspokajają się.

pranajama – ćwiczenia oddechowe.

 

 

literatura:

Mathias Tietke: „Joga więcej relaksu, energii i radości życia”

Mini Thapar, Neesha Singh: „Joga z dziećmi”

Jan Maddern: „Odchudzająca joga”

„Joga dla najmłodszych” artykuł www.urwis.pl

 

zebrała i opracowała Izabela Łuczak

Autorytet rodziców

Pierwsi i najważniejsi nauczyciele

Pierwszy obraz świata dziecko wynosi z rodzinnego domu. To od nas – rodziców – nasz maluch po raz pierwszy dowiaduje się o sobie samym, o relacjach pomiędzy ludźmi, o najważniejszych wartościach. I przenosi obraz rodzinnego miniświata na wizję świata zewnętrznego

Rodziców w chwili pojawienia się dziecka spotyka coś zupełnie niezwykłego i niepowtarzalnego w żadnej innej życiowej sytuacji – zyskują autorytet, o który nie muszą się starać ani zabiegać. To ogromna szansa otwierająca dużo możliwości, ale jednocześnie, jeśli zostanie źle wykorzystana, równie dużo zagrożeń. Dlatego też jako rodzice musimy bezustannie pamiętać, że dla prawidłowego rozwoju naszych dzieci niezbędne jest, aby autorytet rodzicielski oparty był na prawdziwym szacunku i sympatii, a nie na strachu i mylnie rozumianej władzy. Pozwólmy też, aby w odpowiednim momencie zastapiła go szczera przyjaźń.

Kim są mama i tata dla przedszkolaka?

Przedszkolak wkracza w okres, w którym zaczyna wyraźnie odczuwać swoją odrębność, i, co za tym idzie, domaga się coraz większej niezależności. Mimo to rodzice odgrywają bardzo ważną rolę w jego życiu:

dziecko naśladuje postawy i zachowania rodziców (czasem na przykład pragnie upodobnić się do rodzica tej samej płci, np. dziewczynki zakładają buty na obcasach swojej mamy);

rodzice stanowią wyrocznię w wielu istotnych sprawach (w dyskusjach z rówieśnikami maluch powołuje się na opinie rodziców jako na prawdę niepodważalną, nie podlegającą dyskusji);

rodzice są azylem bezpieczeństwa;

mama i tata są doskonałym towarzyszem różnorodnych zabaw;

rodzice są powiernikami radości i smutków oraz „pocieszycielami” swoich dzieci.

Jak widać, spoczywa na nas niemała odpowiedzialność. Nie oznacza to oczywiście, że aby wychować szczęśliwe dzieci, nie wolno nam popełniać żadnych błedów. Jesteśmy przecież zwykłymi ludźmi ze swoimi wadami i niedoskonałościami. Dla naszych dzieci najważniejsze jest, aby czuły się bezwarunkowo akceptowane i kochane przez mamę i tatę.

Co wolno, a czego absolutnie nie wolno rodzicom

Przede wszystkim musimy sobie zdać sprawę, że dziecko uczy się zasad funkcjonowania w świecie nie tylko poprzez komunikaty słowne, jakie od nas otrzymuje, ale przede wszystkim dzięki codziennym obserwacjom. Maluch bacznie przygląda się naszym reakcjom, widzi uczucia, jakie łączą rodzicaów, ich stosunki z innymi ludźmi. Uczy się na przykładach. Dlatego też jedną z najważniejszych spraw w relacjach rodzic-dziecko jest uczciwość – to, o czym mówimy, powinno być spójne z tym, co faktycznie robimy.

TAK

Jak najlepiej wykorzystać uprzywilejowaną rolę rodzica?

postępować tak, jak chcielibyśmy, aby postepowało nasze dziecko;

szanować dziecko jako niezależną jednostkę (czyli np. dawać mu również prawo do błędów);

chwalić;

akceptować wszystkie uczucia dziecka (zarówno pozytywne, jak i negatywne);

wspierać w trudnych sytuacjach;

dawać dziecku prawo do własnych wyborów.

NIE

Co winno być bezwzględnie zakazane w relacjach z własnym dzieckiem?

obrażanie dziecka i jego uczuć (przyklejanie etykiet: „jesteś głupi”, „jesteś niezdarą” itd.);

krytykowanie dziecka jako osoby (a nie jego konkretnych zachowań);

dawanie dziecku do zrozumienia, że ma do spłacenia jakiś dług wobec rodziców;

obarczanie dziecka swoimi niespełnionymi ambicjami;

warunkowanie miłości rodziców od pożądanego zachowania dziecka (miłość rodzicielska jest aksjomatem);

straszenie dziecka, że je zostawimy, opuścimy (nawet w żartach takie zachowanie jest niedopuszczalne).

Rodzice w relacjach ze swoim dzieckiem mogą dać mu jeden z dwóch komunikatów:

Jesteś ważny i kochany

dziecko uczy się wyrażać swoje potrzeby, wierzy, że jest warte tego, co dobre i przyjemne, a ma odwagę odrzucić to, co jest dla niego złe

Jesteś nieważny, nie zasługujesz na bycie kochanym

dziecko żyje w lęku i poczuciu bycia gorszym, nie wyraża swoich potrzeb, nie broni się przed doświadczaną krzywdą

Wspierajmy zatem nasze dzieci i pomagajmy im zrozumieć, że pojawiły się na świecie, aby przeżyć własne, szczęśliwe życie, a rolą rodziców jest pomagać im i towarzyszyć w pokonywaniu kolejnych szczebli rozwoju.

Drodzy Rodzice, jeśli relacje w Waszej rodzinie oparte są na wzajemnej miłości, szacunku i szczerości, a dziecko stanowi jej pełnoprawnego członka, możecie spać spokojnie. Wasz przedszkolak z pewnością wyrośnie na człowieka o silnym poczuciu wartości, odważnego i potrafiącego odnaleźć się w satysfakcjonyjących relacjach z innymi ludźmi.

 

artykuł ze strony: http://www.inspirander.pl/

Przekąski w podróży

Mamo, jeść!

Dobrze jest, jeśli podró ż na wymarzone wakacje trwa krótko, gorzej, jeśli dotarcie do miejsca zaplanowanego wypoczynku zabiera nam wiącej czasu. Wówczas musimy być przygotowani na to, że w pewnym momencie dziecko zawoła: „Mamo, jeść!”

Któż z nas z własnego doświadczenia z czasów dzieciństwa nie pamięta prostej zasady: im dalej od domu, tym większy apetyt, a jedzenie (nawet to spożywane na co dzień) smakuje o wiele lepiej. Wbrew pozorom, w zasadzie tej nie ma żadnej tajemnicy – przedsmak wielkiej wyprawy w nieznane powoduje, że dzieci stają się bardziej pobudzone i aktywne, a co za tym idzie, głodne. Dlatego też szykując się do podróży nie można lekceważyć przygotowania posiłku na czas jej trwania lub zakładać, że „jakoś to będzie”.

Pod skrzydłami

Nawet w najbardziej oddalone rejony podróż samolotem trwa krótko, a na pokładzie są serwowane posiłki. Małe co – nieco do „pochrupania” możemy zabrać według własnych upodobań, byle by to nie było coś, po zjedzeniu czego nasz maluch nadawałby się tylko do wanny. Jednak, aby dobrze znieść lot, nie należy się przejadać – szczególnie jeśli cierpimy (lub dziecko) na chorobę lokomocyjną. Jeśli jednak ta przykra dolegliwość nam dokucza, to aby lot nie stał się udręką, zastosujmy się do prostej zasady: ograniczmy ilość jedzenia i picia zarówno przed podróżą, jak i w jej trakcie.

Na czterech kółkach

Autokar

Jeśli na rodzinne wakacje wybieramy się autobusem, to możliwości spożywania posiłków są bardzo ograniczone. Kierowca nie zrobi specjalnie dla nas postoju gdy dziecko jest głodne, a tym bardziej nie zatrzyma się na stacji benzynowej tylko po to, żebyśmy mogli umyć dziecku ręce i buzię. Dlatego też nie warto zabierać ze sobą takich rzeczy jak czekolada, serki lub jogurty. Najlepszym rozwiązaniem jest przygotowanie na czas podróży kanapek (takich jakie dziecko lubi), suchych herbatników, owoców (takich jak jabłko, banan, madarynka), po zjedzeniu których wystarczy tylko wytrzeć ręce wilgotną chusteczką. Jeśli chodzi o napoje, to najlepszym rozwiązaniem jest woda (niegazowana) w butelce z ustnikiem.

Samochód

„Wolnoć Tomku w swoim domku!”. Jeśli podróżujemy samochodem, to możemy do jedzenia zabrać niemal wszystko. Ale nie oznacza to, że owo „wszystko” dziecko zje podczas jazdy. Jeśli nie chcemy rozpocząć urlopu od czyszczenia czekoladowych „obłoczków” na tapicerce, to zaplanujmy postój na posiłek w jakimś zacisznym i przyjemnym miejscu. Na mały piknik podczas podróży możemy zabrać pieczywo, coś do smarowania, serki, jogurty, pieczonego kurczaka (warto go podzielić na porcje jeszcze w domu), ogórki, pomidory, słowem – niemal wszystko, co lubimy. Jeśli zdecydujemy się na taki postój, przydadzą się również plastikowe naczynia, serwetki, koc do siedzenia, ręczniki papierowe, wilgotne chusteczki, zapasowa torba plastikowa na śmieci.

Jedzie pociąg z daleka.

Podróż pociągiem na pewno jest mniej uciążliwa niż jazda autobusem, jednak tu pojawia się potencjalny problem związany z higieną – często jest po prostu brudno. Dlatego, jeśli zabierzemy dla malucha coś do jedzenia, to niech to będzie domowa kanapka (zapakowana tak, żeby dziecko jedząc nie musiało dotykać brudnymi paluszkami odwiniętej jej części). Z tego samego powodu lepiej zabrać ze sobą cukierki lub gumę rozpuszczalną, które są pakowane w taki sposób, że po odwinięciu papierka można je wkładać bezpośrednio do buzi (oby tylko nie za dużo!).

 

ze str www.inspirander.pl